Postanowiłam wybrać się ostatnio nad jedną z okolicznych wód. Łowisko nie było wcześniej przeze mnie przygotowane, było to tak zwane łowienie z marszu. Wiele osób myśli, że podczas spontanicznych, wcześniej niezaplanowanych zasiadek nasze szanse na złowienie karpia są zerowe - uważam, że jest to nieprawda. Nawet i podczas takich wypadów mamy szanse na spotkanie z wymarzonym cyprinusem.

Co jest kluczowe podczas łowienia już na samym początku?
Każdy zdaje sobie sprawę ile sprzętu zabiera każdy karpiarz nad wodę na taką normalną zasiadkę. Podczas łowienia z marszu musimy mieć naprawdę niewielką ilość sprzętu, tak aby zapakowanie i wypakowanie wraz z rozłożeniem zajęło nam kilka minut, a nie kilka godzin - bo niekiedy nawet i tyle czasu trzeba poświęcić. Warto więc mieć w swoim karpiowym ekwipunku niewielką torbę, czy też plecak zapełniony najpotrzebniejszymi rzeczami, kilkoma paczkami kulek, liquidem itd. Po prostu bierzemy plecak i ruszamy nad wodę wiedząc, że w środku jest wszystko co jest nam potrzebne do szczęścia.

Obserwacja i szybkie przesondowanie miejscówki
Zawsze powtarzałam, że obserwacja wody to klucz do sukcesu - to dzięki niej jesteśmy w stanie wypatrzeć nie tylko wygrzewające się przy powierzchni karpie, ale także potencjalne miejsca gdzie mogą one bytować. Po obserwacji warto szybko przesondować miejsce - ja do tego celu podczas ostatniego wypadu zastosowałam moją ukochaną łódkę zdalnie sterowaną, która wyposażona jest w echosondę z technologią CHIRP. Dzięki wykorzystaniu łódki w bardzo szybkim tempie sprawdzam głębokość, twardość oraz strukturę dna, a najbardziej interesujące mnie miejsca zapisuje. po wytypowaniu 2 miejsc - bo łowię na 2 wędki. Kiedy miejsca mam wybrane wracam łódką do brzegu, wkładam zestawy i wywożę.
Oczywiście, wiele osób podczas łowienia z marszu stawia na rzut, sama bardzo często się na niego decyduję, jednak kiedy łowisko jest trudne technicznie, a także dokonanie rzutu jest niemożliwe sięgam po łódkę. Dzięki echosondzie mam 100% pewność co znajduje się w danym miejscu, nie muszę się zastanawiać czy jest płytko, a może głęboko, ile jest mułu, czy są duże rośliny w danym miejscu.
A po wywiezieniu zestawów można w spokoju napić się kawy z karpiowym kompanem - w moim plecaku zawsze znajdują się kubeczki - w końcu kawa najlepiej smakuje nad wodą!

W kolejnej części wpisu zdradzę moje sekrety od strony karpiowej kuchni na szybkich wypadach!