Kiedy pasja do ryb zmienia całe życie

Pasja, która zmienia życie

Angelika nie traktuje wędkarstwa jako hobby. To część jej samej.

Dziesięć lat temu mąż zabrał ją nad wodę po raz pierwszy. I od tamtej chwili wszystko się zmieniło. Nie ma weekendów bez ryb. Nie ma lata bez tej niesamowitej ciszy nad wodą. Wędkarstwo stało się jej obsesją – piękną, intensywną, namiętną.

„To największa pasja mojego życia” – mówi bez wahania.

Kiedy wyprawa rodzi się z minuty na minutę

To nie był plan snuty tygodniami. Nie było tu miejsca na precyzyjnie rozpisaną strategię. Ta wyprawa była spontaniczna - jak myśl, która pojawia się wtedy, gdy zbyt długo masz puste ręce, a woda woła.

Dwa dni – w tyle czasu zaplanowali z mężem dwa dni nad wodą, którą odwiedzili już wcześniej. Już wtedy woda pozostawiła niedosyt. Wyjeżdżali wtedy z przeczuciem, że muszą jeszcze tam wrócić, że ta woda nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

A teraz, w palącym sierpniowym słońcu, stali tam znów.

„Dowód na to, że wspólna pasja ma największą siłę.”

Piękno ukryte w głębinie

To łowisko ma w sobie coś magicznego. Położone w malowniczej części Polski, powstało w miejscu dawnej żwirowni. Jego głębokość sięga od 1,5 do 12 metrów – i właśnie ta zmienność dodaje mu tajemnicy. Nigdy nie wiesz, co kryje się na dnie.

Lustro wody odbijało niebo, ale pod taflą działo się znacznie więcej. Wspólnie z mężem szukali miejsc z twardym dnem – tam, gdzie według ich doświadczenia najchętniej żerują karpie. Wybrali głębokości od 2,9 do 5 metrów i... mieli rację.

Przełomowy moment w upalny dzień

To był jeden z tych letnich dni, gdy nic się nie działo. Wszytsko stało w miejscu, słońce prażyło, a człowiek zaczynał wątpić, że to ten dzień na dużą rybę.

Ale właśnie wtedy często dzieje się coś nieoczekiwanego.

Branie było zdecydowane. Od razu było jasne – to nie będzie byle co.

„Kiedy podniosłam wędkę, od razu poczułam, że to coś wyjątkowego.”

I wtedy się zaczęło. Walka, w której trzeba być całkowicie skupionym. Każdy błąd może kosztować utratę ryby. Każde drgnięcie żyłki to ryzyko. Ale ta ryba walczyła pięknie. Z godnością. I uczciwie.

Kiedy po raz pierwszy pokazała się na powierzchni, oczy Angeliki na moment stały się zwierciadłem emocji. To była ta chwila, kiedy wędkarz uświadamia sobie, że to nie tylko połów – to opowieść.

„Za każdym braniem kryje się cisza, przygotowanie i cierpliwość.”

Ryba, która ma duszę

W końcu, na macie wylądował przepiękny pełnołuski karp – 17,1 kg. Zdrowy, silny, majestatyczny.

„To nie mój rekord, ale zdecydowanie najpiękniejszy karp, jakiego kiedykolwiek złowiłam.”

I czasem to właśnie wystarczy. Piękno. Siła. Elegancja. To uczucie, że wszystko zrobiłaś dobrze – że wybrałaś odpowiednie miejsce, odpowiednią przynętę, że słuchałaś wody.

Ten karp przyniósł nie tylko radość. Przyniósł pewność i wdzięczność.

Kiedy w walce z rybą znajdujesz część siebie

Tego dnia złowili osiem pięknych karpi. Ale to właśnie ten, ważący 17,1 kg, zostanie w pamięci najdłużej.

Nie dlatego, że był największy. Ale dlatego, że był najpiękniejszy.

Bo za nim stoją emocje, historia i ten magiczny moment, gdy wszystko się łączy w doskonałą ciszę, przerwaną tylko dźwiękiem sygnalizatora.

A o to w wędkarstwie właśnie chodzi.

Fishsurfing logo
Fishsurfing
Najlepsza rzecz po wędkowaniu
pobierz app