Wrócić Po Swoje

Karpiowym Szlakiem Polska
Karpiowym Szlakiem
28. 11. 2022

Wrócić po swoje...

Nie wiem jak Wy, ale ja nie za bardzo lubię wracać w miejsca, które nie są dla mnie "atrakcyjnie wędkarsko". Dzieję się tak za sprawą presji, która jest tak duża, że odechciewa mi się dosłownie łowić. Nie inaczej było tym razem, z jednym wyjątkiem.

Pechowa 11

Do przyjazdu namówił mnie mój dobry ziomo "Bogu", który postanowił okupywać to łowisko do bólu. Zaczęliśmy od zatoki, gdzie ryby w teorii powinny sie grupać. Po dwóch dobach nie mieliśmy żadnego kontaktu, mało tego, nie widzieliśmy nawet jednego spławu.

Wszystko albo nic!

Postanowiliśmy przeczekać weekend i po szybkim obchodzie sprawdziliśmy gdzie kto łowi i kiedy się zwija. Szybka decyzja i zmieniamy stanowisko na ostatnią dobę, która okazała się za krótka... Mimo to walczymy. Wywozimy wędki w okolicę wyspy i oddalamy się od miejsc w których łowili nasi poprzednicy. Dlaczego? NIe chcemy łowić w mocno zasypanych miejscówkach, stąd stanowcze podejście do zmiany miejsc i samego sypania. Na starcie lądujemy małego amurka u Bogusia, który bardzo chciał złowić tę rybę i polował na nią od dawna. Kilka garści kukurydzy i mała żółta przynęta załatwiła sprawę. Polujemy dalej! Pierwszego wiedzoru wiele się dzieje i doławiamy kolejne ryby. Powrót po latach na tej wodzie zaczyna być obiecujący! Łowimy w miejscach ciężko dostępnych z rzutu, ponieważ obstawiamy ranty najmniejszych spadów, które są ciężkie do namierzenia. Jednak dzięki Vikingowi dajemy radę i punktujemy. Ryby coraz większe, hole coraz cięższe!

To jedno branie

Na jednym z moich zestawów leci totalny klasyczek. Mała przynęta podniesiona orzechem tygrysim o mocnym "Chillowym" aromacie. Zestaw z małym haczykiem uwiązany na typowym SLIP D. Nie sypiemy dużo na zestaw, przyjechaliśmy tu łowić nie karmić. Najprawdopodobniej to uratowało nas przed porażką i pozwoliło złowić kilka fajnych ryb, w tym tego jednego rodzynka. Branie delikatne po chwili majestatyczne, jak przy dużych rybach. Co prawda hiol z pocztku nie zapowiadał tego co później znalazło się w naszym podbieraku. Mimo wszystko przeszkoda w postaci potężnego wypłycenia przed naszym stanowiskiem, sprawiło troche kłopotów. Po chwili przeciągania udało się rybę przeciągnąć i wtedy już wiedzieliśmy, że za wiele nie może się wydarzyć. Po około 10minutach lądujemy rybę w podbieraku i anszym oczom ukazuje się potężny golasdo-kolos! Kawał rybska z samego poranka to jest to! Lepsze niż kawa! 

Wróciliśmy po swoje!

Szybkie foty i puszczamy rybę do swojego królestwa. Spokój i opanowanie, oraz trafna decyzja o nie poddaniu się sprawiły, że mogliśmy odhaczyć Nekielkę jako łowisko, które udało nam się zdobyć po wielu latach. Teraz tak serio :) Nigdy w życiu nie traktowałem ryb czy samych łowisk jako cele czy wyzwania. Dla nas jest to piękna przygoda i klimat, który kochamy. Mimo wszystko fajnie jest od czasu do czasu coś złapać. Dlatego i Wam życzę wielu wspaniałych chwil nad wodą. Zarówno z wygranymi jak i porażkami. Z tym, że te drugie uczą nas "chyba" ciut więcej ;) Widzimy się na karpiowym szlaku.

Adrian

Pełny artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników

Pełny artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników

Fishsurfing logo
Fishsurfing
The best thing after fishing
Ocena 
4,7