Wybieram się po raz kolejny na „wędkarski raj” z poprzedniego wpisu. Tym razem jednak ruszam sam – nie tylko dobrze się bawić, ale z założeniem, że celuje tylko w największe ryby…
Nie da się opisać jak silny potrafi być dziesięciokilowy szczupak. Sam jeszcze kilka lat temu nie wierzyłem w historię o popękanych hakach, rybach które przegryzały plecionkę za 30-to centymetrowym przyponem, czy o strzelających jak zapałki wędziskach. W każdej z tych historii doszukiwałem się błędu wędkarza oraz jego zbyt dużej wyobraźni. Dopiero kiedy po latach po raz pierwszy dane było mi trzymać metrową rybę, zrozumiałem…
Mój pierwszy metrowy szczupak ważył może 6-7 kilo, a kiedy zechciał się szarpać – nie było żadnej szansy go utrzymać. Zaciśnięty pysk był w stanie rozgiąć każdą agrafkę i wyprostować połowę haków z mojego pudełka. Dodatkowo gdybym nie manewrował hamulcem w trakcie holu, również i wędki pozbawiłby mnie bez problemu. Mój ogromny jak na ten czas podbierak, był w sam raz na taką rybę, a to przecież „tylko metr”. "Tylko" 6-7 kilo.
Na szczęście ta sytuacja nauczyła mnie bardzo wiele i od tamtej pory mój sprzęt i podejście bardzo się zmieniły. Nie zmienia to jednak faktu, że jadąc nad wodę, gdzie na pewno pływają ryby po 10-15 kilo musiałem mocno przysiąść i zastanowić się co zabrać, bym poradził sobie z takimi szczupakami.
I oczywiście – nie każdy musi mieć zawsze ze sobą matę i podbierak do którego sam się zmieści. Nie każda Wasza wędka musi kosztować 1000 zł i mieć moc zatrzymania małego pociągu. Nie każdy może i nie każdy chce łowić ciężko i nastawiać się na największe ryby. Sam również mam zestawy pod delikatne łowienie średnich szczupaków. Ten artykuł jest jednak dla tych, którzy celują w te największe esoxy, a to wiąże się z pewnymi wydatkami i zmianą podejścia.
Nad wodę zabieram zbrojenia zrobione wyłącznie z krętlików i najmocniejszych haków jakie mam.
Bardzo długie szczypce – nie chcecie wkładać ręki do takich pysków, uwierzcie mi… Multitoola do otwierania kółek łącznikowych i wymieniania haków oraz sprzęt który niestety rzadko pojawia się w Waszych torbach, a powinien być tam praktycznie zawsze – szczypce do przecinania haków. To czasami ratuje skórę….
Do tego mata – wielki szczupak rzucający się w łodzi może zrobić sobie równie wielką krzywdę. Największy podbierak jaki mam – nie tylko ze względu na pojemność, gumowaną siatkę i wytrzymałość, ale również aby moje zdobycze mogły w spokoju i bezpiecznie w nim odpoczywać, gdy ja rozkładam statyw i szykuje się do sesji.
Półmetrowe przypony tytanowe (gdyby woda była czysta zamieniłbym je na ponad milimetrowy i bardzo długi fluorocarbon) wyposażone w piekielnie mocne agrafki. Plastry, bandaże, środki przeciwbólowe – z takimi rybami nie ma żartów…
O moim pomyśle na łowienie ryb w takim miejscu nie chcę za wiele mówić - wspomnę tylko, że zabieram bardzo jasne przynęty z racji płytkiej, aczkolwiek mętnej wody – jadę na prywatny zbiornik, nie trzeba tu najskuteczniejszych przynęt i tygodni rozpoznania miejscówek. Nie oznacza to jednak, że ryby są tam wszędzie i biorą na wszystko. Troszkę sprzętu trzeba zabrać, by móc obłowić każde miejsce bez względu na stopień zarośnięcia, czy głębokość - stąd między innymi do mojego pudła wpadły rzadko stosowane przez wędkarzy - spinnerbaity.
Najważniejsze jednak jest to aby zabrać przynęty duże i dobrze uzbrojone, a wędki i kołowrotki dopasowane do ich obsługiwania i walki z naprawdę największymi rybami. Jeżeli uda mi się połowić – na co bardzo liczę to - tutaj i tylko tutaj przeczytacie o tym zanim film z tego wypadu pojawi się na moim kanale.
Pamiętajcie – polując na wielkie ryby lepiej mieć zdecydowanie za duży podbierak, niż minimalnie za mały. Lepiej mieć o 20 cm za długi przypon, niż o centymetr za krótki. Lepiej zabrać niezbędne akcesoria i ich prawie nie używać, niż nie mieć ich w tym jednym, kluczowym momencie.
Powodzenia i połamania
Ace
